Patrice Evra kontra Luis Suarez. Autobiografia „Kocham tę grę” już w sprzedaży
Northwest Derby należą do klasyków Premier League. To mecze, które elektryzują kibiców. Są pełne podtekstów i nieobliczalne bez względu na...

Northwest Derby należą do klasyków Premier League. To mecze, które elektryzują kibiców. Są pełne podtekstów i nieobliczalne bez względu na to, czy jedna drużyna walczy o mistrzostwo Anglii, a druga tkwi w środku ligowej tabeli. Dobitnie przekonał się o tym Patrice Evra w październiku 2011 roku na Anfield, o czym wspomniał w swojej książce „Kocham tę grę. Autobiografia”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa SQN i dziś ma oficjalną premierę.
Zamów książkę Patrice’a Evry na LaBotiga.pl:
https://bit.ly/manutd-evra
Fragment książki:
Kiedy graliśmy na Anfield z Liverpoolem, 15 października 2011 roku, spodziewaliśmy się trudnego meczu na twardej murawie, gdzie zawsze mieliśmy problemy. Małe boisko nam nie odpowiadało. Dostawałem dużo czasu i przestrzeni, żeby biec do przodu, i chociaż wciąż było 0:0, czułem, że możemy coś ugrać. Potem, po 58 minutach, Luis Suárez kopnął mnie w kolano i United dostał rzut wolny.
Kilka minut później Liverpool wykonywał rzut rożny i Suárez stanął blisko mnie w polu karnym. Zapytałem go po hiszpańsku:
– Cholera jasna, czemu mnie kopnąłeś?
– Bo jesteś czarny – odpowiedział w tym samym języku.
Nie mogłem uwierzyć w to, co usłyszałem.
– Powiedz to jeszcze raz, to ja cię kopnę.
– Nie rozmawiam z czarnymi.
– Okej, zaraz dostaniesz w łeb – powiedziałem, wściekły.
– Okej, negro, negro, negro – powtarzał, po czym uszczypnął mnie w lewe przedramię. Sędzia Andre Marriner zatrzymał grę. Wtedy Suárez znów powiedział do mnie „negro”.
Wiele myśli przechodziło mi przez głowę. Uznałem, że jeśli go uderzę, dzieciaki, dla których jestem wzorem, zobaczą to i poczują się zawiedzione. Sędzia podszedł do mnie i zapytał, co się stało. Kiedy powiedziałem mu o rasistowskich wyzwiskach Suáreza, Marriner stwierdził:
– Zajmiemy się tym później. Przechodząc obok Suáreza, wciąż zastanawiałem się, czy go nie uderzyć, ale się powstrzymałem.
Suárez położył mi dłoń na głowie, a ja ją odtrąciłem. Sędzia wszedł między nas, a ja powiedziałem, że nie życzę sobie, żeby Suárez mnie dotykał. Suárez zapytał:
– Czemu, negrito?
Jeśli chciał mnie zdekoncentrować, udało mu się. Przestałem pędzić do przodu jak wcześniej i mecz zakończył się wynikiem 1:1. Dostałem też kartkę za popchnięcie Dirka Kuijta. Ryan Giggs kazał mi się uspokoić. Wtedy powiedziałem mu o słowach Suáreza. Kibice Liverpoolu wygwizdali mnie po meczu, może przez to, co się stało, a może dlatego, że pocałowałem herb Man United przed ich trybuną.
Usiadłem w szatni, wyraźnie zdenerwowany. Nani, Antonio Valencia, Javier Hernández i Anderson, wszyscy potwierdzili, że słyszeli, jak Suárez powiedział, że nie rozmawia z czarnymi. Valencia i Anderson kazali mi przekazać to menedżerowi, ale Ferguson sam widział, że coś jest nie tak. Zapytał, czemu jestem zdołowany.
– Suárez nazwał mnie „negro” – odpowiedziałem.
– Naprawdę? – zapytał Ferguson.
– Tak, jestem pewien.
– W takim razie musimy iść do sędziego i upewnić się, żeby napisał o tym w protokole meczowym.
Poszliśmy do Marrinera, do pokoju sędziowskiego.
– Jeden z piłkarzy Liverpoolu nazwał Evrę „czarnuchem” – oznajmił Ferguson.
Potem opowiedziałem, co się stało, a sir Alex chciał złożyć formalną skargę. Marriner poprosił Phila Dowda, który był czwartym sędzią tego dnia, żeby robił notatki podczas naszej rozmowy. Obiecał włączyć je do oficjalnego raportu złożonego w federacji piłkarskiej.
Kiedy rozmawialiśmy z sędziami, Ray Haughan, administrator drużyny z Liverpoolu, wszystko słyszał. Powiedział Damienowi Comollemu, który był dyrektorem ds. strategii klubu, i ówczesnemu menedżerowi LFC Kenny’emu Dalglishowi, że Ferguson oskarżył Suáreza o pięciokrotne nazwanie mnie „czarnuchem” podczas meczu.
Comolli zna hiszpański, więc poszedł do Suáreza, by usłyszeć jego wersję wydarzeń. Ten przyznał się do użycia słowa „negro”, ale dodał, że powiedziałem: „Nie dotykaj mnie, Urusie”. Dowd poprosił Comollego i Suáreza do pokoju sędziowskiego. Zapytał Comollego, czy może napisać: „Tu es negro”, czyli „Jesteś czarny”. Comolli wyjaśnił, że doszło do nieporozumienia i że Suárez wcale nie użył hiszpańskiego odpowiednika słowa „czarnuch”.
Potem udzieliłem wywiadu francuskiej telewizji Canal+. Kiedy pierwszy raz grałem na Anfield w barwach United, tak bardzo marzyłem o tym, by pokazano mnie we francuskiej telewizji, że błagałem o miejsce na ławce, a teraz francuska telewizja sama chciała ze mną rozmawiać. Dziennikarz widział, że jestem roztrzęsiony, i kiedy zapytał, o co chodzi, powiedziałem mu, że użyto wobec mnie pewnego rasistowskiego epitetu „co najmniej dziesięć razy”.
Następnego dnia rozpętała się burza medialna, a Suáreza zgodnie nazwano rasistą. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że zrobi się z tego taka wielka sprawa. Było to z mojej strony bardzo naiwne, bo przecież wszystko, co dotyczy Manchesteru United i Liverpoolu, jest wielką sprawą. W związku z nagłośnieniem incydentu Angielska Federacja Piłkarska zdecydowała się przeprowadzić niezależne śledztwo.
Zacząłem dostawać listy z pogróżkami od kibiców Liverpoolu, pisane ręcznie, zaadresowane do siedziby United. Otwierał je Barry Moorhouse, łącznik między piłkarzami a klubem oraz długoletni pracownik MU. Barry pracował w Carrington i codziennie widywał się z piłkarzami. Pokazał mi niektóre listy i podkreślił powagę sytuacji. Jeden z listów wysłał więzień, który groził mi, że pierwszą rzeczą, jaką zrobi po wyjściu na wolność, będzie zabicie mnie.
Policja zapukała do moich drzwi i powiedziała, że sprawę trzeba potraktować poważnie. Przez dwa miesiące funkcjonariusze pilnowali mojego domu przez całą na dobę. Biorąc pod uwagę moją przeszłość, nie bałem się, ale moja rodzina była w strachu.
Pewnego dnia, gdy jechałem autem, nagle ktoś zaczął mnie śledzić. Kiedy się zatrzymałem, tamto auto też stanęło, po czym zawróciło. Policja szukała tego samochodu. Ostatecznie nie udało im się go odnaleźć, a przynajmniej nic o tym nie wiem. To był dla mnie trudny czas. Dzień po meczu rzecznik Liverpoolu przekazał mediom, że Suárez „kategorycznie zaprzeczył” oskarżeniom. Sam piłkarz napisał na swoim Twitterze, że było mu przykro w związku z podejrzeniami: „Na swoją obronę mogę tylko powiedzieć, że zawsze szanowałem i szanuję wszystkich. Wszyscy jesteśmy równi. Wychodzę na boisko z naiwnością dzieciaka cieszącego się, że może robić to, co kocha, nie, by tworzyć konflikty”.
Oskarżono mnie o kłamstwo, chociaż Sky TV pokazało zdjęcia, na których widać było jak Suárez używa słowa „negro”. Gracz Liverpoolu utrzymywał, że w Urugwaju to słowo nie musi być uznawane za obraźliwe. Może to prawda, ale mama dała mi na imię „Patrice”, a nie „negro” czy „czarny”. Nigdy nie zwróciłbym się do kogoś „biały” albo „żółty”, znam jednak piłkarzy, którzy tak robią.
Federacja Piłkarska zorganizowała przesłuchanie dyscyplinarne w grudniu 2011 roku. Otrzymałem wsparcie z wielu stron, mimo że nie chciałem być ikoną walki o prawa czarnoskórych. Kilka osób zresztą popychało mnie w tym kierunku. Stojąc przed komisją, mówiłem prosto z serca. Wydźwięk moich słów był mniej więcej taki:
– Nie uważam, że Suárez jest rasistą, nie znam go na tyle dobrze, by to w stu procentach stwierdzić. Chcę tylko, żeby został ukarany za to, co zrobił.
Suárez natomiast utrzymywał, że użył słowa „negrito” i że używał go cały czas w stosunku do swoich czarnych przyjaciół w Urugwaju. Zajmujący się sprawą językoznawca stwierdził: „Istotnie można zwrócić się do znajomego słowem »negrito«, ale nie można go użyć w stosunku do obcego. Podczas wymiany zdań to słowo staje się rasistowskie”. Komisja wzięła pod uwagę fakt, że Damien Comolli przeliterował dla Phila Dowda słowo „negro”. Jego intencją było przekonanie sędziów meczowych, że użyto słowa „negro” (czarny), a nie „nigger” (czarnuch), tymczasem dostarczył komisji dowód, że nie padło słowo „negrito”, lecz dużo mocniejsze „negro”.
Po siedmiu dniach Suáreza uznano winnym. Prawnicy Liverpoolu chcieli zdyskredytować moje zeznanie i mnie jako świadka, przywołując sprzeczkę, którą miałem z pracownikami Chelsea trzy lata wcześniej. Próbowano przyczepić mi łatkę kogoś używającego rasizmu jako pretekstu, co nie było prawdą. W sprawie z Chelsea nie mówiłem nic o rasizmie, to Mike Phelan, drugi trener United, stwierdził, że usłyszał coś rasistowskiego.
Federacja zawiesiła Suáreza na osiem meczów i ukarała grzywną w wysokości 40 tysięcy funtów za rasistowskie wyzwiska. Ostateczny raport liczył 115 stron i według niego byłem wiarygodnym świadkiem. Konkluzja brzmiała: „Użycie przez Suáreza słowa »negro« nie miało na celu nawiązania pozytywnej relacji czy złagodzenia konfliktu; nie zostało też użyte w sposób przyjacielski”. Ostrzeżono go przed ponownym zachowywaniem się w podobny sposób – dwie kolejne kary prowadziłyby do permanentnego zakazu zawodowej gry w piłkę w Wielkiej Brytanii.
Reakcja Liverpoolu bardzo mnie zaskoczyła. Chociaż Suárez został uznany winnym, drużyna stanęła murem za swoim najlepszym graczem. Dalglish i jego piłkarze wyszli na rozgrzewkę przed meczem z Wigan w koszulkach z podobizną Suáreza. Liverpool wydał też oświadczenie, w którym zapewniał o pełnym wsparciu dla Luisa i pełnym przekonaniu o tym, że nie jest on rasistą.
Kiedy zobaczyłem ich koszulki z Suárezem, pomyślałem: Serio? Uznano go winnym, a wy i tak go wspieracie.
Liverpool krytykował trzyosobową, niezależną komisję w oświadczeniu, opublikowanym przy pełnym poparciu właścicieli klubu, stwierdził, że sprawa była „wysoce subiektywna” i została oparta na „ostatecznie nieuzasadnionym oskarżeniu”. Poczułem, że dają przyzwolenie jednemu ze swoich zawodników na używanie słowa „negro” w stosunku do innych.
Liverpool źle się zachował w tej sytuacji, ja zaś, szczerze mówiąc, szanuję Suáreza. Kiedy spotkaliśmy się w tunelu przed finałem Ligi Mistrzów w Berlinie w 2015 roku, podałem mu rękę. Nie znam go, nigdy dłużej z nim nie rozmawiałem, ale myślę, że jest dobrym gościem. Grał w Liverpoolu z moim kolegą z kadry, Mamadou Sakho, który wypowiadał się o nim w samych pozytywach. Nawet oddałem na niego głos w głosowaniu na Piłkarza roku Premier League w sezonie 2013/14, pomimo ludzi mówiących mi bym tego nie robił. Gdybym wybierał jedenastkę najlepszych piłkarzy świata z lat 2013–2018, Suárez byłby w niej napastnikiem.
(…)
W naszym następnym meczu z Liverpoolem, rozgrywanym pod koniec stycznia, zostaliśmy wyeliminowani z Pucharu Anglii. Ledwie dwa tygodnie później, w lutym, zaraz po tym, jak skończyło się zawieszenie Suáreza, graliśmy przeciwko The Reds na Anfield. Był to pierwszy mecz Suáreza w podstawowym składzie po zawieszeniu. Wiedziałem, że cały świat będzie patrzeć, czy uścisnę mu dłoń.
Nie mogłem spać przez całą noc, wciąż zastanawiałem się, co zrobić. Dużo się pisało o tym spotkaniu, a aura wokół niego była bardzo napięta. Rozmawiałem z mamą i zapytałem ją o zdanie. Była przekonana, że nie powinienem podawać mu ręki. Podobnie uważali moi przyjaciele, twierdząc, że Suárez nie zasługiwał na to uścisk dłoni. W szatni United zdania były podzielone. Ferguson zebrał nas kilka dni przed meczem i powiedział: „Musicie być wielcy”. Sugerował nam, że nie musimy być dla nich mili, ale powinniśmy pokazać, że jesteśmy więksi jako ludzie.
Miał rację, Rio Ferdinand powiedział jednak, że nie powinienem podawać mu dłoni. Jeśli tego nie zrobię, inni gracze poprą moją decyzję. Dłużej zastanawiałem się nad tym, jak postąpić, niż nad samym meczem. Podać mu dłoń czy wejść w niego mocnym wślizgiem?
W końcu postanowiłem, że jako katolik muszę wybaczyć. Wyszedłem na boisko gotowy uścisnąć dłoń Suáreza.
Zobaczyłem kątem oka, jak idzie w moim kierunku. Gdy się zbliżał, zawahałem się na moment, czy na pewno wyciągnąć rękę w jego kierunku. On jednak nie wyciągnął swojej, po prostu przeszedł dalej. Zwiesiłem ramiona, kiedy ściskał dłonie pozostałych graczy United. Rio nie podał mu swojej.
Suárez popełnił ogromny błąd, z własnej woli stał się tym złym. Chciałem mu się odpłacić na boisku mocnym wejściem albo wślizgiem. Kiedy wycelowałem w niego, ostatecznie zderzyłem się z Rio Ferdinandem. Pokonaliśmy Liverpool 2:1 po dwóch bramkach Rooneya i świętowałem to zwycięstwo jak szalony. Sir Alex Ferguson nazwał zachowanie Suáreza „hańbą dla Liverpoolu” i powiedział, że klub powinien się go pozbyć. Kenny Dalglish przyznał podczas wywiadu na żywo, że nie wiedział o zachowaniu swojego piłkarza.
Świat zaczął krytykować Liverpool. Suárez przeprosił za to, że nie uścisnął mi dłoni – nie osobiście, a w oficjalnym oświadczeniu. Dyrektor zarządzający Liverpoolu także skrytykował jego zachowanie. Dalglish przeprosił za to, co po wiedział w telewizji, a United przyjął przeprosiny Liverpoolu. Myślę, że obydwa kluby chciały odciąć się od tego, co się stało, i rozumiem, czemu to zrobiły, ale nadal byłem zły.
Pewnego dnia zobaczyłem Suáreza w Selfridges, w centrum Manchesteru. Byłem z bratem, on z żoną i córką. Mój brat powiedział:
– Podejdźmy do niego i wyjaśnijmy sprawę.
– Nie – odpowiedziałem. – Jest z żoną i dzieckiem. Gdyby nie to, nie wiem, co bym zrobił tego dnia. Nadal byłem sfrustrowany i zły.
O książce:
W autobiografii „Kocham tę grę” Patrice Evra, była gwiazda Manchesteru United i reprezentacji Francji, spogląda wstecz na swoje niezwykłe życie i karierę. W okresie świetności United grał pod wodzą Alexa Fergusona u boku największych legend Czerwonych Diabłów, takich jak Cristiano Ronaldo, Wayne Rooney i Paul Scholes, a po zawieszeniu butów na kołku odnalazł się w roli cenionego eksperta i gwiazdy mediów społecznościowych.
Ale jak ujawnia w tej szczerej, a często wręcz szokującej książce, nic nie przyszło mu łatwo i musiał stoczyć wiele walk, by dostać się na piłkarskie szczyty. To dzięki futbolowi nie skończył naprawdę źle w trudnej dzielnicy Les Ulis na przedmieściach Paryża. Ale nawet jako profesjonalny piłkarz musiał radzić sobie z rasizmem i uprzedzeniami. Wzbudzał też kontrowersje: jak wtedy, gdy znalazł się w centrum uwagi podczas niesławnego strajku reprezentacji Francji na mistrzostwach świata w 2010 roku albo kiedy zaatakował kibica Olympique Marsylia podczas rozgrzewki. Mimo wszystkich tych ciemnych stron piłki nożnej w tej doskonałej książce czuć przede wszystkim pasję Evry do futbolu, a także jego zmysł uważnego obserwatora. Mnóstwo tu odkrywczych i zabawnych zakulisowych spostrzeżeń na temat graczy i menedżerów, z którymi pracował, od Paula Pogby do sir Alexa Fergusona. Z zaraźliwym entuzjazmem ten bystry obserwator opowiada czytelnikowi o rzeczach, o których prawie nigdy nie mówi się w piłkarskich autobiografiach.
Książka jest dostępna na: https://bit.ly/manutd-evra