Mecz stulecia. Jak Arsenal wyrwał mistrzostwo Liverpoolowi i uratował angielski futbol?
Wszystko wskazuje na to, że walka o mistrzostwo w obecnym sezonie rozstrzygnie się pomiędzy The Reds oraz The Gunners. Po przyjściu na Emirates, Mikel Arteta zbudował długoterminowy projekt, który notował regularny postęp i zaowocował równorzędną walką o ligowy tytuł z krajowym potentatem w postaci Manchesteru City. Na nieszczęście fanów Arsenalu, oba te wyścigi zakończyły się [...] Artykuł Mecz stulecia. Jak Arsenal wyrwał mistrzostwo Liverpoolowi i uratował angielski futbol? pochodzi z serwisu Angielskie Espresso.

Wszystko wskazuje na to, że walka o mistrzostwo w obecnym sezonie rozstrzygnie się pomiędzy The Reds oraz The Gunners. Po przyjściu na Emirates, Mikel Arteta zbudował długoterminowy projekt, który notował regularny postęp i zaowocował równorzędną walką o ligowy tytuł z krajowym potentatem w postaci Manchesteru City. Na nieszczęście fanów Arsenalu, oba te wyścigi zakończyły się niepowodzeniem. Do trzech razy sztuka?
Gdyby londyńczycy latem usłyszeli od podróżnika w czasie, że Pep Guardiola po raz pierwszy od przybycia na Wyspy okaże słabość, zapewne zaczęliby świętować długo wyczekiwany tryumf. Stało się jednak coś niesamowitego. Nawet najbardziej optymistyczni kibice Liverpoolu nie spodziewali się zapewne, że ich ukochana drużyna, po pożegnaniu z Jürgenem Kloppem, może wejść na tak wysoki poziom. I choć Arsenal jest najbliżej niszczyciela, za sterami którego stoi Arne Slot, to wiele osób uważa, że The Reds już niemal zapewnili sobie tytuł. Trzydzieści sześć lat temu stało się jednak coś, co powinno wlać nadzieję w serca fanów Kanonierów, a przecież historia kołem się toczy.
Anglicy na tronie Europy
Lata osiemdziesiąte to najbardziej burzliwy okres w historii angielskiego futbolu. Jeszcze we wcześniejszej dekadzie krajowe zespoły absolutnie zdominowały klubową piłkę. W sezonie 1976/1977 Liverpool wygrał swój pierwszy Puchar Europy i obronił go rok później. W dwóch kolejnych sezonach tego samego dokonało Nottingham Forest. Po okresie świetności Briana Clougha i zespołu z miasta Robin Hooda, tytuł mistrzów Europy odzyskali The Reds, a następnie nadszedł czas na historyczny tryumf Aston Villi. Serię zwycięstw Anglików przerwało dopiero HSV – mistrz Niemiec z Hamburga. Nie trwało to jednak długo, bo w następnej edycji znów górą byli zawodnicy z Liverpoolu.
Legendarny Bill Shankly zbudował fundamenty, na których Bob Paisley stworzył dominatora klubowej piłki. Anglik poprowadził The Reds do trzech zwycięstw w Pucharze Mistrzów (jako pierwszy trener w historii) na przestrzeni pięciu lat. Po dziewięciu sezonach okraszonych dwudziestoma trofeami (w tym sześcioma ligowymi tytułami), najbardziej utytułowany szkoleniowiec w dziejach Liverpoolu przekazał swoje dzieło Joe Faganowi, który dołożył jeszcze jedną wygraną. Po skompletowaniu czterech uszatych pucharów, zespół z Merseyside miał szansę na kolejne zwycięstwo rok po roku. Niestety finał kontynentalnego czempionatu na zawsze zmienił bieg historii piłki nożnej na Wyspach.
Bob Paisley was the first coach to win three #UCL titles. Explore his legacy at Liverpool: https://t.co/Fabuy01Pri pic.twitter.com/ahGI59Uh0a
— UEFA Champions League (@ChampionsLeague) February 14, 2016
Tragiczny upadek
Oprócz zwycięstw na europejskim podwórku, znakiem rozpoznawczym Anglików stał się jednak chuliganizm. 8 maja 1986 roku, na stadionie Heysel w Brukseli, Liverpool stanął w szranki z Juventusem mającym w składzie Michela Platiniego, Paolo Rossiego i… Zbigniewa Bońka. Obsada najważniejszego meczu sezonu była iście gwiazdorska, ale niestety futbol tego dnia zszedł na dalszy plan. Neutralny sektor sąsiadujący z częścią stadionu „należącą” do Anglików w dużej części zajęli Włosi. Przed gwizdkiem rozpoczynającym spotkanie atmosfera stała się bardzo gęsta. Ogrodzenie i nieliczne służby porządkowe nie zatrzymały szarży Brytyjczyków. Ci przedostali się do drugiego sektora, a ściana przestarzałego stadionu zawaliła się pod naporem stłoczonych kibiców. Zginęło 39 osób. Mecz mimo wszystko rozegrano pod naciskiem UEFA. Stara Dama zwyciężyła 1:0 po rzucie karnym wywalczonym przez Bońka.
Kilkanaście dni po finale prezes Liverpoolu ogłosił, że klub nie weźmie udziału w najbliższej edycji Pucharu Europy. Wkrótce po tym premier Margaret Thatcher ogłosiła, że wszystkie angielskie drużyny nie przystąpią do europejskich rozgrywek. Niedługo później głos zabrała sama UEFA, która wykluczyła Wyspiarzy na czas nieokreślony. Ostatecznie angielskie zespoły przez pięć lat nie mogły uczestniczyć w kontynentalnych rozgrywkach, a The Reds pauzowali dodatkowy rok. Z powodu tej kary, Football League opuścili najlepsi zawodnicy, a panujący w Europie przez niemal dekadę Anglicy popadli w niebyt. Brytyjczycy zdecydowanie liderowali w rankingu UEFA w dniu nieszczęsnego finału. Na szczyt po tych wydarzeniach zdołali wrócić dopiero w 2008 roku. Zresztą wypływ tej decyzji nie zakończył się jedynie na okresie dyskwalifikacji. Brytyjczycy wrócili do zmagań z zerowym współczynnikiem. Odbudowa pozycji zapewniającej dodatkowe miejsca w europejskich rozgrywkach zajęła im niemal całą dekadę.
Heysel disaster of 1985: night of violence game still shamefully ignores, by @oliverbrown_tel http://t.co/UBAW2vAy3M pic.twitter.com/8Xm7qAmKvj
— Telegraph Football (@TeleFootball) May 28, 2015
Żenująca rocznica
Druga połowa lat osiemdziesiątych poprzedniego stulecia była więc iście czarnym okresem w dziejach angielskiej piłki. Żelazna Dama w bezkompromisowy sposób walczyła z chuliganami, a zainteresowanie ligą spadało. Sezon 1989-1990 miał być setnym w historii Football League. Władze ligi zorganizowały obchody wyjątkowej rocznicy, które rozpoczęły się jeszcze w poprzedniej kampanii. Odbył się między innymi mecz pomiędzy najlepszą jedenastką ligi, a resztą świata z Diego Maradoną w składzie oraz rocznicowy turniej towarzyski. Nie cieszył się on jednak zainteresowaniem kibiców. Wygrał go Arsenal. Po jego zakończeniu The Times pisał, że turniej był ostatnim aktem żenujących obchodów stulecia profesjonalnej ligi futbolu. Tragedia na Heysel i działania rządu nie sprawiły, że sytuacja na trybunach się uspokoiła. Niemal co tydzień dochodziło do poważnych zamieszek, mimo twardej polityki Thatcher względem brutalnych kibiców.
Przed sezonem 1988-1989, szkoleniowiec Kanonierów – George Graham – zbudował zespół, dla którego wygrana w rocznicowym turnieju pokazowym miała być tylko początkiem sukcesów. Szkot zdołał połączyć młodość z doświadczeniem, a Kanonierzy prowadzeni przez Tony’ego Adamsa pewnie zmierzali po tytuł. W pewnym momencie mieli nawet 11 punktów przewagi nad broniącym tytułu Liverpoolem. Niedługo później londyńczycy wpadli jednak w dołek. Doświadczeni mistrzowie prowadzeni przez Kenny’ego Dalglisha – swoją legendę w roli grającego trenera, wykorzystywali potknięcia rywali i zdołali ich wyprzedzić.
Kolejna tragedia
Gdy sezon zbliżał się ku końcowi, The Reds mieli przed sobą półfinał FA Cup, który okazał się kolejną tragiczna kartą ich historii. 15 kwietnia na stadionie Hillsborough Liverpool miał stanąć w szranki z Nottingham Forest. We wcześniejszych latach kilkukrotnie rozgrywano na nim półfinał krajowego pucharu. W 1981 roku organizatorzy nie poradzili sobie z tłumem, który stłoczył się w tunelu pod zachodnią trybuną. Kilkadziesiąt osób zostało wtedy rannych. W 1988 roku Liverpool i Forest grały ze sobą na tym samym obiekcie. Po spotkaniu kibice wystosowali oficjalną skargę do FA z powodu błędów organizacyjnych, które skutkowały kolejnymi problemami ze zbyt dużą liczbą kibiców na stadionie oraz w jego okolicach. Na trybunie za Leppings Lane wydzielono trzy sektory oddzielone od siebie ogrodzeniem, by zwiększyć bezpieczeństwo.
Rok później historia miała się powtórzyć, a związek i policja nie wyciągnęły wniosków z poprzednich wydarzeń. Otwarto zaledwie kilka z wielu dostępnych bramek na zachodniej trybunie. Mecz coraz bardziej się opóźniał, a wyznaczony do zarządzania wydarzeniem masowym niedoświadczony oficer policji zdecydował otwarcie bram prowadzących na trybuny bez przygotowania, aby przyspieszyć rozpoczęcie meczu. Cały tłum został skierowany do tunelu, który prowadził na środkową część trybuny, a napierający od wejścia, nieświadomi zagrożenia fani, wpychali stojących przy murawie kolegów, którzy zaczęli tratować się nawzajem. Trybuna była oddzielona od murawy ogrodzeniem po tym, jak wielokrotnie chuligani wbiegali na plac gry. Pilnujący boiska policjanci zareagowali, gdy było już jednak za późno. Niemal tysiąc fanów doznało poważnych obrażeń, a 95 osób poniosło najwyższą cenę. Ponadto w 1993 i 2011 zmarły dwie kolejne osoby, których śmierć powiązana była z obrażeniami mózgu odniesionymi tamtego feralnego dnia.
The Hillsborough disaster: deadly mistakes and lies that lasted decades.@david_conn's special report from 2016 https://t.co/gCOUONJlPX
— Guardian sport (@guardian_sport) May 28, 2021
Mecz stulecia
Staczający się po równi pochyłej angielski futbol sięgnął dna. Najbliższe mecze Liverpoolu odwołano z szacunku dla ofiar. Liverpool powrócił do zmagań 3 maja – remisując z Evertonem, a potem wygrał każdy kolejny ligowy mecz, nadrabiając odwołane spotkania. Zwyciężył też w finale krajowego pucharu przeciwko derbowemu rywalowi. Ostatecznie okazało się, że zaległe spotkanie pomiędzy The Reds, a goniącym Arsenalem będzie musiało odbyć się po ostatniej kolejce i finale FA Cup. Doszło zatem do bezprecedensowego zdarzenia. Starcie to było w końcu meczem na szczycie i o ligowym tytule miał decydować swoisty finał. The Reds podejmowali Arsenal na Anfield mając trzy punkty przewagi i tylko zwycięstwo Kanonierów różnicą dwóch lub więcej bramek mogło im odebrać mistrzostwo. Zespół z Merseyside miał bilans bramek lepszy o dwa trafienia, lecz londyńczycy zwyciężyli nad rywalami w rundzie jesiennej.
Liverpool, grając na Anfield, w trzech poprzednich sezonach nie przegrał meczu różnicą większą niż jedna bramka. Arsenal od 15 lat nie odniósł zwycięstwa na stadionie panujących wówczas mistrzów. Co więcej, The Reds nigdy wcześniej nie przegrali, gdy w podstawowej jedenastce znajdował się zabójczy duet napastników Rush – Aldridge. Prasa i eksperci nie mieli więc złudzeń, a Liverpool był zdecydowanym faworytem. Zawodnicy Kanonierów dostali dwudniowe wolne od trenera Grahama, a do Liverpoolu pojechali dopiero w dniu meczu. W drodze do Merseyside, Szkot odtworzył podopiecznym nagrania mistrzowskiego składu Arsenalu z 1971 roku, by dodatkowo zmotywować swoich piłkarzy.
W ciepłe, wiosenne popołudnie zawodnicy Kanonierów złożyli wieńce na trybunach, by upamiętnić zmarłych kibiców. Mecz rozpoczął się z delikatnym opóźnieniem przez utrudnienia w ruchu, które uniemożliwiły wielu fanom Arsenalu dotarcie na czas. Liverpool oczywiście wyszedł na galowo z Rushem i Aldridgem z przodu. Londyńczycy za to zaskoczyli i zmienili formację. George Graham zdecydował się na wzmocnienie defensywy. David O’Leary wcielił się w rolę libero. Ustawienie 5-4-1 zabetonowało obronę i środek pola, a jednocześnie pozwoliło Lee Dixonowi oraz Nigelowi WInterburnowi, grającym zwykle na bokach obrony, wcielić się w rolę dzisiejszych wahadłowych.
Wszystko pod kontrolą
Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem wyrównanej i zaciekłej walki w środkowej strefie. Obie drużyny skutecznie unieszkodliwiły atuty przeciwników, co zaowocowało małą liczbą okazji po obu stronach. W 32. minucie Ian Rush odniósł kontuzję pachwiny i musiał zejść z boiska. Najlepszego strzelca w historii The Reds zastąpił Phil Beardsley, a pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:0. Liverpool miał wszystko pod kontrolą.
Osiem minut po przerwie Ronnie Whelan otrzymał żółtą kartkę za faul w pobliżu szesnastki. Nigel Winterburn dośrodkował z pośredniego rzutu wolnego, a Alan Smith skierował piłkę głową wprost do siatki Liverpoolu. Gracze The Reds próbowali protestować, twierdząc, że napastnik Arsenalu nie dotknął piłki. Sędzia po konsultacji z liniowym podtrzymał decyzję o golu. Mecz miał oczywiście miejsce przed erą VAR, ale pomeczowe powtórki potwierdziły, że arbiter podjął dobrą decyzję.
Arsenal potrzebował już tylko jednej bramki, by spełnić marzenia, ale Liverpool dzielnie radził sobie z atakami Kanonierów. Goście nie mieli nic do stracenia i z każdą kolejną minutą ryzykowali coraz bardziej, co dało The Reds przestrzeń do kontrataków. Bruce Grobbelaar między słupkami gospodarzy popisał się świetnymi paradami, ale Aldridge i Houghton nie wykorzystali szans, które sprawiłyby, że Liverpool zyskałby bezpieczny bufor. Mimo wszystko na tablicy wyników wciąż utrzymywał się wynik 0:1, który dawał Liverpoolowi mistrzostwo. Upłynęło już 90 minut, ale Kevin Richardson odniósł kontuzję, przez którą sędzia zdecydował się przedłużyć doliczony czas. Operator telewizyjny zdołał nawet uchwycić Steve’a McMahona, który krzyczał do kolegów w czerwonych koszulkach, że została im tylko minuta. The Reds postanowili ukraść trochę sekund i przetrzymywali piłkę, wymieniając podania nawet z bramkarzem.
Thomas ma teraz wszystko na wyciągnięcie ręki!
Pod koniec ostatniej, doliczonej minuty, John Barnes przedarł się jednak w pole karne przeciwnika i stracił piłkę. Richardson przekazał ją bramkarzowi Arsenalu – Johnowi Lukiciowi, który oddał piłkę Dixonowi. Ten zdecydował się na dalekie podanie do Smitha, a napastnik Arsenalu zgrał piłkę, która trafiła pod nogi Michaela Thomasa. Pomocnik Kanonierów zdecydował się na ostatnią, rozpaczliwą szarżę. Anglik wygrał przebitkę ze Stevem Nicolem, przedostał się w pole karne i strzelił obok bezradnego Grobbelaara. Na tablicy wyników pojawiła się druga bramka Arsenalu, a gracze Liverpoolu wzięli piłkę i ruszyli do ataku. Strzelec drugiej bramki przejął jednak futbolówkę, oddał ją swojemu bramkarzowi, a sędzia zagwizdał po raz ostatni. Będący w euforii Kanonierzy wznieśli puchar za pierwsze miejsce w Football League na stadionie rywala, niszcząc mu upragnioną fetę. Komentujący spotkanie Brian Moore krzyczał:
„Arsenal rusza do przodu, co z pewnością będzie ich ostatnim atakiem. Dobra piłka od Dixona do Smitha. Thomas przedziera się przez środek pola, Thomas ma wszystko w swoich rękach! Thomas! W samej końcówce! Niewiarygodny punkt kulminacyjny sezonu. W doliczonym czasie gry gracze Liverpoolu są absolutnie zdruzgotani. Aldridge pada, Barnes pada, Dalglish po prostu stoi. Nicol na kolanach, McMahon na kolanach. Nagle Michael Thomas przedziera się przez pole karne, a piłka odbija się od niego. Strzela obok Grobbelaara i mamy dramatyczny finisz, być może najbardziej dramatyczny w historii Football League. Dwie najlepsze ekipy rywalizują tej nocy, a tytuł może zostać rozstrzygnięty w ostatniej minucie całego sezonu”.
Decydujacą bramkę z oryginalnym komentarzem (a także 45-minutowe skróty spotkania) obejrzycie na oficjalnym kanale ITV na YouTube:
Punkt zwrotny
Po zakończeniu meczu, kapitan Arsenalu, Tony Adams, zachwycał się tym, jak jego koledzy zmotywowali się przed meczem oraz wysiłkiem, jaki włożyli w to spotkanie. Trener Graham również nie mógł się nacieszyć tym, jak zaprezentowali się jego podopieczni i stwierdził, że choć nikt poza Highbury nie wierzył w końcowy tryumf Kanonierów, to jeśli tracisz wiarę, powinieneś dać sobie spokój z futbolem. Reporterzy próbowali znaleźć wytłumaczenia w porażce Liverpoolu, sugerując, że duże natężenie przełożonych spotkań przełożyło się na słabą dyspozycję The Reds, ale grający trener Dalglish zdecydowanie odparł te zarzuty twierdząc, że chłopcy dali z siebie wszystko, ale widocznie po prostu tak musiało być.
Nieco ponad miesiąc wcześniej, po tym jak niemal stu kibiców straciło życie na trybunach, angielska opinia publiczna odwróciła się od futbolu, jak nigdy wcześniej. Rząd walczył z piłką, a reklamodawcy i telewizja chcieli wycofać. Pogrążone brakiem gry w europejskich pucharach kluby traciły dystans do rywali z kontynentu. Po takim zakończeniu finałowego spotkania wielu Anglików spodziewało się burd i wbiegnięcia fanów Liverpoolu na murawę. Tymczasem, ku zaskoczeniu wielu, kibice zdecydowali się nagrodzić rywali oklaskami. Dziennikarz Jason Crowley stwierdził po latach, że w tamtym momencie trybuny zrozumiały, iż były świadkiem czegoś wyjątkowego. Czegoś, co zmieniło angielską piłkę na zawsze. Cisza, która nastąpiła po bramce Kanonierów i obraz niewierzących w to co się stało fanów The Reds, była obrazem skrajnie innym od fizycznych starć, które stały się znakiem rozpoznawczym piłki.
Fundament Premier League
Do momentu porażki Liverpool był krajowym dominatorem. Arsenal zniszczył mit niepokonanych The Reds i choć zespół z Merseyside rok później odzyskał tytuł, to okazał się on ostatnim przed trzydziestoletnią posuchą, którą zakończył dopiero Jürgen Klopp. Dalglish pokłócił się z władzami klubu i odszedł w połowie kolejnego sezonu, a zastępujący go Graeme Souness – inna szkocka legenda The Reds, nie zdołał powtórzyć sukcesów poprzedników. Natomiast King Kenny wygrał niedługo później historyczny tytuł z Blackburn.
Po zwycięstwie na ligowym podwórku Arsenal nie mógł wystąpić w Pucharze Mistrzów z powodu banicji angielskich klubów. Mimo wszystko Kanonierzy pod wodzą Grahama odnosili kolejne sukcesy, odbierając ponownie tytuł z rąk Liverpoolu oraz wygrywając Puchar Zwycięzców Pucharów w 1994 roku. Michael Thomas za to odszedł do… Liverpoolu i grał w nim aż 7 lat.
Two and a half year after his famous last-minute goal for Arsenal, Michael Thomas joined Liverpool FC on 13 December 1991. He arrived from north London for £1.5m and would remain at Anfield until 1998, making 163 appearances for the Reds. pic.twitter.com/FFD15k9ydm
— LFChistory.net (@LFChistory) December 13, 2024
Najbardziej dramatyczny finał w historii angielskich rozgrywek ponownie przyciągnął potężne zainteresowanie futbolem. Sprawił, że po latach uznaje się ten wieczór za moment, który położył fundamenty pod powstanie Premier League. Biznesmeni oraz telewizja ponownie ujrzały potężny komercyjny potencjał. Doprowadziło to do historycznego rozłamu i reformy, która zmieniła brytyjski krajobraz. Korzystając z potężnych pieniędzy, które popłynęły do najwyższej klasy rozgrywkowej, kluby rozpoczęły pogoń za europejskimi rywalami i zbudowały ligę, którą znamy dziś. Do momentu finiszu sezonu 2011-2012 i decydującej bramki Sergio Agüero w ostatniej akcji meczu przeciwko Queens Park Rangers, na Wyspach zgodnie uważano, że spotkanie Liverpoolu z Arsenalem było najlepszym meczem i zakończeniem kampanii w historii angielskich rozgrywek. Można dyskutować na temat dramaturgii, ale stwierdzenie, że mecz z 1989 roku był zdecydowanie ważniejszym wydarzeniem nie będzie żadną kontrowersją.
Artykuł Mecz stulecia. Jak Arsenal wyrwał mistrzostwo Liverpoolowi i uratował angielski futbol? pochodzi z serwisu Angielskie Espresso.