Matej Mohorič: „Zjechałem z Poggio setki razy”

3 lata temu Matej Mohorič postanowił zaskoczyć wszystkich rywali i ruszył ze szczytu Poggio di Sanremo w sposób, na który nie mógł odpowiedzieć żaden z konkurentów. Słoweniec wygrał wówczas Mediolan – San Remo, co do dziś pozostaje jego jedynym triumfem w monumencie. 30-latek celuje jednak w to, żeby ten stan rzeczy zmienił się w najbliższych tygodniach.

Matej Mohorič – dla wielu jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy zjazdowiec w zawodowym peletonie. Słoweniec, który słynie ze świetnej techniki oraz niezwykłej wytrzymałości, która uaktywnia się gdy wyścigi znacząco przekraczają 200 kilometrów, właśnie dzięki swoim niezwykłym umiejętnościom 3 lata temu sięgnął po wygraną w Mediolan-San Remo. Nie ma co się zatem dziwić, że u progu La Primavery 30-latek został przepytany przez dziennikarzy na temat sobotniego monumentu, a dokładniej jego kluczowego fragmentu, czyli Poggio di Sanremo.

Poggio to mój ulubiony zjazd. Pokonałem go setki razy… A tak na poważnie zrobiłem to około stu razy, może trochę więcej. Robię to często podczas treningów, ponieważ mieszkam niedaleko w Monako. Stamtąd nie jest tak daleko do Poggio. Lubię wracać na Poggio, kiedy mam łatwiejszy dzień w swoim harmonogramie treningów, na przykład podczas dłuższej jazdy wytrzymałościowej. Naprawdę dużo tam zjeżdżałem. Tylko podczas treningu trzeba uważać ze względu na ruch drogowy. Oczywiście nie jadę tak szybko, jak podczas wyścigu, ale wtedy można dobrze obejrzeć nawierzchnię, czy jest na niej coś nowego. Jeśli dobrze znasz zjazd, możesz pokonać go znacznie szybciej. Czy ten zjazd ma jeszcze miejsce w kolarstwie? Tak, zdecydowanie! Poggio ma wspaniałą tradycję i długą historię. Mediolan-San Remo ma jeden z najpiękniejszych finałów, tak myślę. To bardzo interesujący wyścig każdego roku

— opowiadał Matej Mohorič.

Póki co Słoweniec nie może zaliczyć tego sezonu do udanych, albowiem po 2. miejscu w Tour de la Provence zaliczył bardzo pechowy weekend otwarcia – był 152. w Omloop Nieuwsblad i nie ukończył Kuurne-Bruksela-Kuurne. Kilka dni później 30-latek nie mógł stanąć na starcie Strade Bianche, co także było niemałym rozczarowaniem. Kolarz Bahrain-Victorious liczy jednak na to, że karta się odwróci.

San Remo pozostaje dla mnie wielkim celem, chociaż muszę przyznać, że Jasper Philipsen i Mathieu van der Poel to dobry duet, który niezwykle trudno będzie pokonać. Zobaczymy. W kolarstwie może się wiele wydarzyć. Będę nadal szukał swoich szans i starał się jak najlepiej je wykorzystać, nawet gdy mnie wyprzedzą

— kontynuował 30-letni Słoweniec.

Na sobotnim Mediolan-San Remo plany startowe Mateja Mohoriča się nie kończą, a ten ma w planach długą kampanię klasyków. Z Włoch kolarz Bahrain-Victorious poleci do Belgii, gdzie 30-latek wystartuje kolejno w E3 Saxo Classic, Gandawa-Wevelgem, Dwars door Vlaanderen i Ronde van Vlaanderen. Następnie Słoweniec uda się na Paryż-Roubaix, a tydzień później spodziewany jest na starcie Amstel Gold Race. To z pewnością będzie dla niego bardzo intensywny okres.

W tej chwili najbardziej zależy mi na dobrym wyniku w dwóch monumentach. Sonny Colbrelli wygrał w Roubaix i wierzę, że mogę powtórzyć jego wyczyn, a wyścig ten ma dla mnie szczególne znaczenie. Flandria też, chociaż tam zawsze mam pecha. To jeden z najwspanialszych wyścigów na świecie. Ściganie w Belgii zawsze jest wyjątkowe i ma klimat, którego mogą nam pozazdrościć inne sporty

— zakończył Matej Mohorič.The post Matej Mohorič: „Zjechałem z Poggio setki razy” first appeared on Kolarstwo szosowe - Tour de France, Tour de Pologne - Wiadomości sportowe - naszosie.pl.