Krzysztof uciekł z Wiednia w Bieszczady. Został kowbojem
Kasa była z tego duża – w 2000 r. jakieś 1600 zł to tak, jakby dzisiaj po 6 tys. zł zgarniać na czysto. Każdy z naszej 6-osobowej bandy zarabiał na jednym napadzie co najmniej jak za dobrą dniówkę – opowiada Krzysztof Francuz.
Kasa była z tego duża – w 2000 r. jakieś 1600 zł to tak, jakby dzisiaj po 6 tys. zł zgarniać na czysto. Każdy z naszej 6-osobowej bandy zarabiał na jednym napadzie co najmniej jak za dobrą dniówkę – opowiada Krzysztof Francuz.