Jak Man Utd zamierza sfinansować budowę nowego stadionu za dwa miliardy funtów?
Manchester United to obecnie dziwny klub i jeszcze dziwniejszy biznes – takim spostrzeżeniem rozpoczyna swój artykuł Matt Slater dla The...

Manchester United to obecnie dziwny klub i jeszcze dziwniejszy biznes – takim spostrzeżeniem rozpoczyna swój artykuł Matt Slater dla The Athletic.
Treść oryginalna
Są jednym z najpopularniejszych zespołów sportowych na świecie, z trzecią najdroższą kadrą w światowym futbolu i najwyższym zyskiem operacyjnym. Należą do miliarderów, grają przy pełnych trybunach na największym stadionie klubowym w Wielkiej Brytanii i właśnie ogłosili, że chcą zburzyć ten obiekt i zbudować jeszcze większy za 2 mld funtów.
Jednak według jednego z tych miliarderów, sir Jima Ratcliffa, klub „musiałby ogłosić bankructwo do świąt Bożego Narodzenia”, gdyby nie zwolnili setek pracowników biurowych, nie zredukowali darmowych posiłków i nie zaprzestali finansowania stowarzyszenia byłych zawodników. Zajmują również 13. miejsce w Premier League, nie osiągnęli zysku od sześciu lat i mają 1 mld funtów długu.
Ta dwoistość była w pełni widoczna w zeszłym tygodniu, gdy Ratcliffe i kierownictwo klubu wzięli udział w trzydniowym maratonie rozmów, który powinien zapewnić branży treści na temat Manchesteru United przynajmniej na miesiąc (tak, jesteśmy częścią łańcucha dostaw). Ratcliffe miał najwięcej do powiedzenia w wywiadzie dla BBC, mówiąc, że „Manchester United za trzy lata będzie najbardziej dochodowym klubem na świecie”, a nowy stadion, z trójzębami dorównującymi Wieży Eiffla, będzie „wyjątkowo opłacalny”.
Jednak legenda klubu, Paul Scholes, przebił się przez bełkot na temat nowego stadionu, kiedy powiedział podczas debaty fanów w The Overlap:
– Słowa są tanie… możesz powiedzieć, że za 10 lat będziemy mieć największy i najlepszy stadion na świecie. Możesz powiedzieć cokolwiek! Przez długi czas nazywano nas najbogatszym klubem na świecie, ale mam wrażenie, że wychodzimy i błagamy, że potrzebujemy 2 mld funtów. Sprzedajemy zawodników, aby kupić nowych.
Kto ma rację? Odnoszący sukcesy biznesmen? Czy facet, który nie ma pojęcia, jak prowadzić firmę, ale zdrowo lekceważy manipulacje i nie potrzebuje zdobywać sympatii kibiców? The Athletic spędziło tydzień na rozmowach z ludźmi, którzy mają wiedzę o tym, gdzie leży prawda. Nic, co jest warte zrobienia, nigdy nie jest proste, prawda?
Duży, gruby czek
Zawsze jest trochę zgadywania przy szacowaniu majątku miliardera. Często mówi się, że to zależy od tego, czy próbują zdobyć pieniądze (jestem bogaty, dołącz do mnie!) lub czy otrzymali rachunek za podatki (przepraszam, to był ciężki rok). Ratcliffe nie musi się zbytnio martwić tymi ostatnimi, ponieważ przeprowadził się do Monako, ale to nie ułatwiło oszacowania jego fortuny, ponieważ jej większość jest związana z INEOS, londyńską firmą produkującą chemikalia i środki czyszczące, którą założył w 1998 roku.
Według najnowszej corocznej listy najbogatszych „The Sunday Times”, w zeszłym roku Ratcliffe był wart 23,5 mld funtów, co stanowi spadek w porównaniu z szacunkami z 2023 roku, wynoszącymi 29,7 mld funtów. Jednak ta redukcja bogactwa nie wynika z tego, że wydał 1,25 mld funtów na zakup udziałów w przynoszącym straty zespole piłkarskim, lecz bardziej związana jest ze wzrostem kosztów INEOS i stagnacją sprzedaży.
Mimo to, 72-letni Anglik wciąż jest znacznie bogatszy od Ciebie i mnie, a ostatnie kilka lat spędził na inwestycjach w przyjemności: piłkę nożną, modę i samochody terenowe. Wyraźnie myśli też o swoim własnym dziedzictwie, ponieważ Manchester United był jego drużyną z dzieciństwa, a on sam jest definicją lokalnego chłopaka, który odniósł sukces.
A potem masz sześcioro dzieci Malcolma Glazera, amerykańskiego biznesmena, który kupił Manchester United za 790 mln funtów w 2005 roku za pożyczone pieniądze, które natychmiast wrzucił do bilansu klubu, co oznaczało, że to klub płacił odsetki, a nie on. Kiedy zmarł w 2014 roku, jego dzieci odziedziczyły Manchester United, Tampa Bay Buccaneers (drużynę NFL) oraz firmę deweloperską First Allied Corporation. Kiedy amerykański magazyn biznesowy „Forbes” zsumował wszystkie te aktywa w zeszłym roku, oszacował majątek Glazerów na 10 mld dolarów.
Ratcliffe i Glazerowie posiadają prawie 80 procent wszystkich akcji Manchesteru United, a reszta jest podzielona między inwestorów instytucjonalnych, którzy nabyli swoje udziały za pośrednictwem nowojorskiej giełdy papierów wartościowych (New York Stock Exchange). Biorąc pod uwagę, że zarówno sir Jim, jak i Glazerowie są bogaci i mają ochotę cieszyć się swoim majątkiem, można by pomyśleć, że powinni wspólnie po prostu zapłacić za nowy dom Manchesteru United. Choć takie myślenie byłoby błędne.
Ratcliffe nie spędził swojego życia na gromadzeniu pieniędzy, aby je tak szybko roztrwonić. Nie jest też tak zamożny, jak by chciał. Właśnie zamierza zamknąć najstarszą rafinerię ropy w Grangemouth w Szkocji, kosztem setek kolejnych miejsc pracy. To nie jest odpowiedni czas, aby wydawał ogromne sumy na swoją ulubioną drużynę piłkarską. A dzieci Malcolma Glazera po prostu postrzegają Manchester United jak bankomat, który tylko wypłaca pieniądze. To układ, który naprawdę dobrze im służy. Po co to zmieniać?
Nowy partner
OK, więc dwaj główni gracze nie zamierzają płacić za najnowszą ofertę brytyjskiego architekta sir Normana Fostera. Może jednak uda im się przekonać kogoś innego, aby to zrobił. W końcu czyjeś pieniądze są często najlepszym rozwiązaniem. W pewnym momencie wiele osób w Wielkiej Brytanii wydawało się myśleć, że Ratcliffe naprawdę wierzył, że brytyjscy podatnicy powinni się dorzucić.
Jego najnowsze komentarze jasno pokazują, że Manchester United musi zapłacić za nowy obiekt z własnej kieszeni. W zeszłym tygodniu tę wiadomość podkreślił również burmistrz Greater Manchester, Andy Burnham, podczas przemówienia na MIPIM w Cannes, międzynarodowej konferencji poświęconej nieruchomościom.
– To Manchester United musi sfinansować swój nowy dom. Nie będzie żadnych publicznych pieniędzy i to się nie zmieni. I chcę, aby ta wiadomość była słyszana głośno i wyraźnie.
Wsparcie państwa jest jednak wymagane dla szerszego projektu regeneracji, w którym stadion „Czerwonych Diabłów” jest centralnym punktem. Należy przenieść terminale i zmodernizować stacje kolejowe oraz zbudować tysiące domów, sklepów i zasobów społecznych. Ale o tym napiszę w dalszej części.
W pierwszej rundzie wspomnianych wywiadów Ratcliffe’a, wibracje, którymi emanował mówiąc: „to teraz mój klub”, mogą sugerować, że był to kolejny etap stopniowego przejmowania klubu, z pewną odpowiedzialnością za koszty budowy w zamian za więcej akcji. To jednak mało prawdopodobne, ponieważ nie ma sensu, aby kupował akcje od Glazerów lub kogokolwiek innego, ponieważ oni po prostu włożą pieniądze do kieszeni, więc jedynym sposobem na wniesienie wkładu do funduszu budowy byłoby wyemitowanie nowych akcji.
To, oczywiście, jeszcze bardziej osłabiłoby pozycję Glazerów i trudno zrozumieć, dlaczego mieliby się na to zgodzić. Chociaż są w posiadaniu tylko około 49 procent wszystkich akcji, wciąż dysponują większością akcji klasy B, które mają 10 razy większe prawa głosu niż akcje klasy A, a te posiadają inwestorzy instytucjonalni. Z tego wynika, że nadal kontrolują dwie trzecie głosów.
Obecna cena akcji Manchesteru United wynosi 13,83 dolarów, co oznacza, że obecnie są one warte mniej niż w 2012 roku, kiedy klub zadebiutował na giełdzie. Gdyby akcje rosły w tempie reszty indeksu, byłyby warte 40 dolarów. Zatem szanse na to, że ktoś zainwestuje znaczną kwotę pieniędzy i stanie z nimi u drzwi klubu, wydają się nikłe.
Oddam ci pieniądze, naprawdę!
W rzeczywistości istnieją tylko dwa sposoby. Albo robisz to za pomocą własnych środków, albo pożyczasz pieniądze. I chociaż możesz myśleć, że zawsze lepiej jest unikać pożyczek, to jesteś w błędzie. Ogólnie rzecz biorąc, dług jest znacznie tańszym sposobem prowadzenia biznesu niż korzystanie z kapitału własnego, ponieważ jeśli wydasz cały swój kapitał na coś, oznacza to, że nie możesz go użyć do zrobienia czegoś innego, co mogłoby wygenerować więcej bogactwa. Dług ma również zalety podatkowe (państwowa dotacja, z której wszyscy możemy korzystać).
Dawno, dawno temu Manchester United był, w porównaniu z resztą branży piłkarskiej, klientem z najwyższej półki, jeśli chodzi o pożyczanie gotówki. Roczny dostęp do Ligi Mistrzów, nagród pieniężnych Premier League, Old Trafford, sprytne operacje detaliczne i ich atrakcyjność dla globalnych sponsorów oznaczały, że było mnóstwo pieniędzy na obsługę rachunku Glazerów i nadal było za co kupić nowych napastników i słynnych menedżerów.
Te dni minęły. Mogą wrócić, ale na koniec ubiegłego roku klub miał zadłużenie brutto przekraczające 730 mln funtów, podzielone między odnawialną linię kredytową lub debet i emisję obligacji, która wygasa w 2027 roku. Co gorsza, są również zadłużeni na 300 mln funtów w ratach transferowych. Widać więc, że ich straty wynoszą już 1 mld funtów, a w zeszłym sezonie ich budżet pochłonął 36 mln funtów rocznych odsetek.
Czy widzisz, jaki to może być problem podczas wypełniania internetowego kalkulatora kredytu hipotecznego? Czas również nie był łaskawy. Tottenham wydał nieco ponad 1 mld funtów na swój niesamowity nowy obiekt w latach 2016-2019 i praktycznie pożyczył całą tę kwotę. Jednak wówczas pieniądze były bardzo tanie, ponieważ stopy procentowe znajdowały się na rekordowo niskim poziomie. Obecnie mają do spłacenia około 850 mln funtów przy rocznej stopie 2,79 procent, która jest zamrożona na wiele lat.
W rezultacie płacą około 22 mln funtów rocznych odsetek, ale ich przychody z dni meczowych wzrosły ponad trzykrotnie w porównaniu do dekady temu i stanowią 103 mln funtów, nie wspominając o przychodach komercyjnych z organizacji wydarzeń. Lepszym porównaniem dla Manchesteru United może być Everton, który niedawno zrefinansował dług w wysokości 350 mln funtów po oprocentowaniu 7,38.
Załóżmy więc, że „Czerwone Diabły” muszą pożyczyć całe 2 mld funtów plus istniejący dług niezwiązany z transferami w wysokości 730 mln funtów. Przy stopie procentowej Evertonu, roczny koszt odsetek mógłby wynieść 200 mln funtów. Manchester United zarabia 108 mln funtów rocznie z dni meczowych. Europejskie kluby wybudowały nowe stadiony, które mają tendencję do podwajania dochodów. Wychodzi na to, że klub musiałby zburzyć Old Trafford, aby mieć mniej pieniędzy po odliczeniu odsetek.
Bądźmy rozsądni
Oczywiście, nikt nie uważa, że 100-procentowe kredyty hipoteczne to dobry pomysł, a Manchester United na pewno nie pożyczy pełnej kwoty kosztów budowy New Trafford. Zatem przechodzimy do dwóch realistycznych opcji. Pierwsza opiera się na tym, że wkładamy tyle pieniędzy ile możemy, w postaci kapitału własnego, a resztę pożyczamy. W przypadku Manchesteru United, ten kapitał może pochodzić od akcjonariuszy (OK, w takim razie tylko od sir Jima), ale bardziej prawdopodobne jest, że będzie to przychód z umowy o prawa do nazwy stadionu.
– One są jak darmowe pieniądze dla klubów, a ci, którzy ich nie mają, po prostu zostawiają pieniądze na stole. Wystarczy spojrzeć na Stany Zjednoczone, gdzie prawie każdy stadion nosi nazwę sponsora – mówi Michael Weaver, który kieruje zespołem doradców ds. wyceny w biurze Kroll w Londynie i jest ekspertem w zakresie umów na prawa do nazwy.
– Jeśli Manchester United sprzeda prawa do nazwy Old Trafford, nasza analiza sugeruje, że zarobiliby około 15 mln funtów rocznie, ale można by to podwoić w przypadku nowego stadionu. W takim przypadku, umowa o prawach do nazwy na, powiedzmy 10 lat, pokryłaby znaczną część kosztów budowy i umożliwiłaby im pożyczenie pieniędzy na resztę inwestycji po lepszej stopie procentowej.
Kiedy zapytano Omara Berradę o prawa do nazwy nowego obiektu, dyrektor generalny Manchesteru United, odpowiedział:
– Wszystkie opcje są otwarte, nie zamykamy żadnych drzwi. Oczywiście chcemy, aby nowy stadion przynosił nam dodatkowe przychody i tym samym pomógł nam inwestować w drużynę.
Zatem zdecydowane tak, a jeśli Weaver ma rację, to jest to nawet zysk 300 mln funtów na obniżenie kosztów budowy, a może nawet więcej. Internetowy bank SoFi zapłacił 600 mln dolarów za umieszczenie swojej nazwy na stadionie Los Angeles Rams i Los Angeles Chargers, wartym 5,5 mld dolarów na następne 20 lat. Manchester United wciąż przyciąga uwagę. Jeśli dom Rams i Chargers może wygenerować takie pieniądze, to „Czerwone Diabły” również.
Przejęcie ziemi przez Glazerów
20-krotni mistrzowie Anglii mają coś jeszcze, co działa na ich korzyść, i za to możemy niechętnie przyznać pewne brawa rodzinie Glazerów: najwyraźniej dostrzegli potencjalną wartość ziemi wokół Old Trafford i zaczęli ją wykupywać dekadę temu. Ta ziemia – a są w posiadaniu 100 akrów – jest teraz kluczowa dla Trafford Wharfside Masterplan, wspólnego przedsięwzięcia Manchesteru United, Greater Manchester Combined Authority (GMCA/Zintegrowanego Urzędu Metropolitalnego) i Rady Gminy Trafford.
Wspólnie mają nadzieję przekształcić wschodni kraniec Trafford Park (pierwszy na świecie celowo zbudowany park przemysłowy, ale obecnie głównie parkingi, jednostki magazynowe i garstka małych firm) w kolejne fajne miejsce do życia i pracy w Manchesterze. Aby to zrobić, partnerzy wybudują 17 tysięcy domów, obszar handlowy, szkołę, tereny zielone i cokolwiek nazwiemy nowym stadionem Manchesteru United.
Zgodnie z niezależną oceną wpływu ekonomicznego regeneracji Old Trafford, którą Oxford Economics opublikował w październiku ubiegłego roku, 11,7 tysięcy z tych domów znajduje się w „Dzielnicy Stadionu”, która wydaje się być terenem należącym do klubu. Określenie, ile ta ziemia jest warta dla Manchester United w dzisiejszych czasach, nie jest łatwe. Grunty z pozwoleniem na budowę w ładnych częściach Manchesteru sprzedają się obecnie za 2 mln funtów za akr, ale w najbardziej ekskluzywnych częściach Londynu można uzyskać 7 mln funtów.
Wydaje się mało realne, żeby Manchester United chciał wchodzić w branżę nieruchomości, więc prawdopodobnie sprzeda ziemię deweloperowi lub grupie deweloperów, których partnerzy Trafford Wharfside wyznaczą do budowy ich miejskiego raju. Nie będzie także problemów z pozwoleniem na budowę: szef GMCA, Burnham, zakłada korporację rozwoju miejskiego, aby przyspieszyć realizację tego projektu.
Oznacza to przyspieszone decyzje dotyczące planowania, nakazy wykupu oraz bardzo prawdopodobny dostęp do taniego kredytu wspieranego przez rząd centralny. Manchester United będzie potrzebował dużej części swojej ziemi pod swój stadion, ale można sobie wyobrazić, jak mogliby zarobić kolejne 500 mln funtów ze swojej części Trafford Wharfside. Dodając do tego prawa do nazwy, kwota, którą klub musiałby pożyczyć, ciągle maleje…
Sprytne rozwiązanie?
OK, oto co naprawdę myślę, że się wydarzy. Po sprzedaży praw do nazwy na co najmniej dekadę i zawarciu umowy dotyczącej nieruchomości mieszkalnej, Manchester United utworzy specjalny podmiot, który będzie właścicielem i operatorem nowego stadionu. Początkowo ta firma będzie spółką zależną w całości należącą do klubu i w swoich księgach będzie posiadać wszystkie koszty i przychody stadionu.
Zamiast próbować sprzedać niewielki udział w całym biznesie, klub spróbuje spieniężyć znaczący mniejszościowy udział w tej spółce stadionowej. Przykładem tego jest to, co zrobiło FC Porto w zeszłym roku, kiedy sprzedało 30 procent praw komercyjnych do swojego stadionu hiszpańskiej firmie inwestycyjnej Ithaka w ramach umowy na 25 lat, wartej 55 mln funtów dla portugalskiego klubu.
Barcelona, oczywiście, zawierała podobne transakcje, ale w bardziej chaotyczny sposób i z różnymi strumieniami przychodów, w tym niedawne porozumienie o sprzedaży większości lóż gościnnych na odnowionym Camp Nou inwestorom z Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich na następną dekadę.
Pomimo ostatnich trudności na boisku, Manchester United miałby silniejszą pozycji negocjacjyjną niż Barca i Porto, z uwagi na ogromne przychody, które mogą niemal zagwarantować jako członkowie Premier League. Wszystkie największe firmy private equity na świecie, które interesują się sportem – Ares, Carlyle, Elliott, Sixth Street i tak dalej – lubią Manchester United. A zarówno Glazerowie, jak i Ratcliffe, mają długie relacje z największymi bankami świata.
To właśnie miał na myśli Ratcliffe, gdy powiedział BBC, że „finansowanie nie jest problemem”. Ten podmiot mógłby pożyczyć pieniądze i obsłużyć dług. Mniejszościowy inwestor czerpałby zwrot z inwestycji z zysków firmy. Manchester United zainkasowałby resztę. Jeśli uda im się podwoić przychody z meczów i utrzymać całkowite zadłużenie klubu poniżej 1,5 mld funtów, nowy stadion może przyczynić się do większej sprawy, a nie być kamieniem u nogi.
Jednak to się nie stanie, jeśli Ratcliffe będzie nalegał na projekt wielkiego namiotu, który Foster najwyraźniej znalazł w swoim szkicowniku z Kataru 2022. Chociaż fajnie byłoby mieć stadion z trzema 200-metrowymi iglicami widocznymi z przedmieść Liverpoolu, półprzezroczystym zadaszeniem ze szkła i stali oraz publicznym placem dwa razy większym od Trafalgar Square, wciąż byłoby nieźle posiadać nowoczesny stadion bez własnego parasola. Zrezygnuj z baldachimu i iglic, a zaoszczędzisz około 300 mln funtów na kosztach budowy i dodatkowych gruntów.
Nie zdziw się również, jeśli w przyszłym roku zostanie ogłoszony nowy plan budowy stadionu na 90 tysięcy miejsc, a może nawet nieco mniej. Podobnie jak w przypadku każdej firmy architektonicznej, która samodzielnie zrealizowała budowę stadionu sportowego – Foster + Partners tego nie zrobiło – ostatnie 10 tysięcy miejsc jest najdroższe, ponieważ znajduje się na szczycie stadionu, a zatem jest dość trudne do wykonania. Ponadto nie możesz za nie dużo zażądać.
Istnieje powód, dla którego większość stadionów NFL ma około 65–70 tysięcy miejsc, a żaden nie jest większy niż 82,5 tysiąca. Po prostu nie ma to większego sensu. Dobrą wiadomością jest to, że rezygnując z 15 tysięcy miejsc i baldachimu, Manchester United może mieć szansę na zbudowanie tego obiektu za 2 mld funtów. Żadna ilość prefabrykatów i spływów kanałem nie utrzyma fantazyjnego pomysłu Fostera w ramach budżetu.