
Grecja pozostaje jednym z najchętniej odwiedzanych krajów w Europie, choć turyści nie mają tam łatwo. W ostatnim czasie wielu z nich zrezygnowało z podróży na Santorini, z powodu trzęsień ziemi. Kłopotów jest jednak więcej.
Polacy uwielbiają spędzać wakacje w Grecji. Latem 2024 roku był to drugi najpopularniejszy kierunek wśród Polaków, a podróżnych z całej Europy nie zatrzymywały nawet liczne pożary. Na przełomie stycznia i lutego wiele osób zrezygnowało jednak z podróży na Santorini, gdzie dochodziło do tysięcy trzęsień ziemi. Choć sytuacja się uspokoiła, to turyści nie chcą tam wracać.
Santorini od dawna nie było tak puste. Grecja walczy o ratowanie sezonu
Paradoksalnie może się okazać, że właśnie wiosna 2025 roku może być najlepszym czasem na podróż na Santorini. Jak podaje "Mirror" liczba rezerwacji na sezon wakacyjny spadła tam aż o 20 proc. Dla hotelarzy to fatalna wiadomość natomiast dla podróżnych bardzo dobra, bo oznacza mniejsze tłumy w słynnym mieście.
Od 26 stycznia do 22 lutego ziemia na Santorini miała zatrząść się ok. 20 tys. razy. Zagrożenie sejsmiczne sprawiło, że niektóre statki wycieczkowe zmieniły swoje kursy i zamiast portów u wybrzeży wyspy znanej z biało-niebieskich domków wybrały m.in. Kretę. Aktualnie sytuacja wydaje się stabilna, a władze Grecji zabiegają o to, żeby na wyspie znów pojawiło się więcej podróżnych.
Jednak brak turystów nie jest jedynym problemem. Na co najmniej 3 miesiące zamknięto kolej linową w porcie Fira. To popularne wśród turystów miejsce, skąd ruszało wiele statków, na których można było opłynąć Santorini. Przybijały tam także ogromne promy z turystami. Oczywiście alternatywą dla kolei są schody. Jednak niewielu turystów w ogromnym upale będzie chciało pokonać ok. 600 stopni, żeby wydostać się z portu lub do niego wrócić.
W związku z tym krajowe i miejscowe władze tymczasowo przeniosły część promów do portu Athinios, ale powstał też plan budowy tymczasowego pomostu w Monolithos. Stamtąd turystów na brzeg mogłyby zabierać mniejsze łodzie. Problem polega jednak na tym, że dla pełni bezpieczeństwa konieczne są tam prace pogłębieniowe. Rozmowy na ten temat trwają.
Santorini dopiero co miało dość turystów. Teraz zastanawia się, jak ich odzyskać
Cała sytuacja związana z Santorini jest dość kuriozalna. Wystarczy przypomnieć sobie sceny sprzed roku, czy dwóch, kiedy to wyspa była dosłownie oblegana przez turystów. Wielu miejscowych podnosiło wówczas głos, że podróżnych jest zbyt wielu, a władze powinny wprowadzić drastyczne limity.
Teraz kiedy liczba turystów naprawdę spadła, a uliczki nie są oblegane przez zagranicznych gości, zaczęła się walka o odzyskanie podróżnych. Doskonale pokazuje to, jak trudna jest współczesna walka o zrównoważoną turystykę.