Gandawa-Wevelgem 2025: Mads Pedersen też potrafi być spektakularny

Mads Pedersen drugi raz z rzędu wygrywa Gandawa Wevelgem. Tym razem zrobił to po 56-kilometrowym odjeździe. Choć jeszcze w ostatni wtorek można było liczyć na to, że tegoroczne Gandawa-Wevelgem stanie się kolejną okazją do obejrzenia rywalizacji Mathieu van der Poela z Tadejem Pogačarem w stosunkowo nowym środowisku, to ostatecznie na liście startowej nie stanął żaden […] The post Gandawa-Wevelgem 2025: Mads Pedersen też potrafi być spektakularny first appeared on Kolarstwo szosowe - Tour de France, Tour de Pologne - Wiadomości sportowe - naszosie.pl.

Mar 30, 2025 - 15:27
 0
Gandawa-Wevelgem 2025: Mads Pedersen też potrafi być spektakularny
Mads Pedersen drugi raz z rzędu wygrywa Gandawa Wevelgem. Tym razem zrobił to po 56-kilometrowym odjeździe.
Choć jeszcze w ostatni wtorek można było liczyć na to, że tegoroczne Gandawa-Wevelgem stanie się kolejną okazją do obejrzenia rywalizacji Mathieu van der Poela z Tadejem Pogačarem w stosunkowo nowym środowisku, to ostatecznie na liście startowej nie stanął żaden z nich. Oznaczało to, że dzisiejszy wyścig mógł być dla wielu klasykowców najlepszą w tym roku okazją na zdobycie prestiżowego triumfu.

Zabójczy cień Pedersena

O sukcesie w Gandawa-Wevelgem marzyli jednak nie tylko topowi specjaliści od północnych klasyków. Swoje marzenia mieli uciekinierzy – tym razem w składzie: Rui Oliveira (UAE Team), Max Walker (EF Education-EasyPost), Sam Maisonobe (Cofidis), Jascha Sutterlin (Jayco-Alula), Emils Liepins (Israel-Premier Tech), Victor Vercouillie (Flanders-Baloise), Samuel Leroux, Alexys Brunel (obaj TotalEnergies), Victor Campenaerts (Visma-Lease a Bike) oraz Marco Haller (Tudor).

Swoje marzenia mieli także sprinterzy, dla których ten wyścig często jest najlepszą, poza całkowicie płaskim Brugge-De Panne, na odniesienie sukcesu we flandryjskim klasyku. Wiedzą wszakże, że edycje takie jak ta zakończona płaczem Elii Vivianiego, który w 2018 roku minimalnie przegrał z Peterem Saganem, należą do rzadkości. Pomimo trasy pozbawionej wielu trudności, wyścig rzadko kończy się finiszem z peletonu stąd nawet kolarze dysponujący sporą szybkością, nie mogą się bać ataków. W przeciwnym wypadku ryzykują podzielenie losu Jordiego Meeusa, Jaspera Philipsena i Jonathana Milana, którym udany finisz zapewnił przed rokiem jedynie 3,4 i 5. miejsce.

Zdecydowanie bardziej opłacalna bywa strategia, którą przyjął wówczas niemal tak samo dynamiczny jak oni Mads Pedersen. On rok temu zabrał się w odjazd z Mathieu van der Poelem, a potem pokonał go na finiszu zgarniając końcowy triumf. Teraz postanowił powtórzyć tamten sukces. Na 72 kilometry przed metą, gdy ucieczka miała niespełna minutę przewagi, zaatakował i zabrał za sobą jedynie… dwóch sprinterów – Olava Kooija i Jaspera Philipsena.

Niestety, współpraca tej trójki nie okazała się zbyt długa. Minęło około kilkaset metrów od momentu, gdy oderwali się od mocno poszatkowanego peletonu, gdy problemy sprzętowe zaczął zgłaszać Philipsen. Belg złapał gumę, więc przez kilkanaście kolejnych sekund oglądaliśmy już tylko kolejne wyprzedzające go grupki zawodników. Gdy wróciliśmy do grupki Pedersena, okazało się, że nie ma w niej już również Kooija. Dlaczego? Odpowiedź poznaliśmy po kilku kolejnych sekundach, gdy okazało się, że Holender wypadł z trasy i obolały siedzi na poboczu.