Dramatyczny atak. Zagryzły małego psa. „A gdyby to było dziecko?” – pyta właścicielka

W okolicach szybu Bartosza w Rudzie Śląskiej 1 doszło do dramatycznego incydentu z udziałem trzech psów. Na spacerze były dwa charty i pies w typie amstaffa. Jeden z chartów małego psa, który zdążył jedynie wyjść z garażu – w kagańcu, ale bez smyczy. Zdarzenie zakończyło się tragicznie – pies nie przeżył ataku. Sprawę nagłośniła siostra […] Artykuł Dramatyczny atak. Zagryzły małego psa. „A gdyby to było dziecko?” – pyta właścicielka pochodzi z serwisu Warszawa W Pigułce.

Mar 24, 2025 - 13:37
 0
Dramatyczny atak. Zagryzły małego psa. „A gdyby to było dziecko?” – pyta właścicielka

W okolicach szybu Bartosza w Rudzie Śląskiej 1 doszło do dramatycznego incydentu z udziałem trzech psów. Na spacerze były dwa charty i pies w typie amstaffa. Jeden z chartów małego psa, który zdążył jedynie wyjść z garażu – w kagańcu, ale bez smyczy. Zdarzenie zakończyło się tragicznie – pies nie przeżył ataku.

Fot. Obraz zaprojektowany przez Warszawa w Pigułce wygenerowany w DALL·E 3.

Sprawę nagłośniła siostra właścicielki zwierzęcia – Jesica Dragon-Podolak, która opublikowała dramatyczny apel w mediach społecznościowych, ostrzegając mieszkańców i prosząc o udostępnianie informacji.

Psy były na smyczy, ale bez kagańców

Jak wynika z relacji właścicielki, psy, które dokonały ataku, były prowadzone na smyczy, jednak nie miały kagańców, mimo że znajdowały się w publicznej, leśnej przestrzeni rekreacyjnej. Według jej słów, opiekunka psów nie miała nad nimi kontroli i nie zareagowała odpowiednio na moment ataku.

Nasz pies wyszedł tylko przed garaż, miał kaganiec, ale nie był na smyczy. Nie miał szans się obronić. Został zaatakowany natychmiastowo, brutalnie, na oczach moich dzieci – relacjonuje Jesica.

W wyniku próby ratowania psa kobieta została pogryziona przez jednego z atakujących psów. Zmarły pies nosił imię Makczu.

„A gdyby to było dziecko?” – pyta zrozpaczona właścicielka

Jesica Dragon-Podolak nie ukrywa emocji. W rozmowie z redakcją Warszawa w Pigułce mówi:

Co gdyby to było dziecko? – pyta z rozżaleniem.
Albo gdyby dziecko wyszło z tym psem? Przecież ono nie miałoby żadnych szans…

Podkreśla, że miejsce, gdzie doszło do ataku, to popularna okolica spacerowa – pełna rodzin z dziećmi i właścicieli psów. Jej zdaniem właścicielka agresywnych psów nie powinna prowadzić ich bez kagańców w takim miejscu.

Czy przepisy zostały złamane?

Zgodnie z obowiązującymi przepisami:

  • agresywne psy (lub psy ras uznawanych za niebezpieczne) powinny być prowadzane w kagańcu i na smyczy,

  • pies bez smyczy (nawet w kagańcu) nie powinien samodzielnie wychodzić na teren ogólnodostępny.

Zarówno jedna, jak i druga strona mogła naruszyć przepisy, jednak to agresja i śmierć zwierzęcia przesuwają odpowiedzialność w stronę właścicielki psów atakujących.

Sprawa może trafić na policję

Zdarzenie może stanowić podstawę do zgłoszenia na policję lub straż miejską. Właścicielka psa, który zginął, ma prawo ubiegać się o zadośćuczynienie, a także zgłosić pogryzienie jako naruszenie nietykalności cielesnej.

W sytuacjach, w których pies stanowi zagrożenie dla innych ludzi i zwierząt, możliwe jest również orzeczenie zakazu posiadania psów lub kary grzywny czy nawet odpowiedzialności karnej – jeśli doszło do poważnych obrażeń.

Apel do mieszkańców

Jesica apeluje o ostrożność i odpowiedzialność:

To nie pierwsza sytuacja z udziałem tych psów. Zanim znów wydarzy się coś tragicznego – tym razem być może z udziałem dziecka – ktoś musi zareagować.

Redakcja będzie monitorować sprawę.
Jeśli byli Państwo świadkami zdarzenia lub mają informacje o podobnych incydentach – prosimy o kontakt.

Artykuł Dramatyczny atak. Zagryzły małego psa. „A gdyby to było dziecko?” – pyta właścicielka pochodzi z serwisu Warszawa W Pigułce.