Cierpią prześladowania i represje… Ale Kościół na Białorusi nie traci Ducha
Choć na Białorusi wciąż trwają represję wobec Kościoła, jego wierni nie poddają się zwątpieniu, ale z wiarą trwają na modlitwie, zakładają nowe parafie i budują nowe świątynie. Ewangeliczna postawa katolików, a szczególnie uwięzionych przez reżim księży, w białoruskim narodzie zjednuje im coraz większe uznanie. Z niejasnych jeszcze powodów reżim łagodzi restrykcje wobec Kościoła. W zamkniętej […] Artykuł Cierpią prześladowania i represje… Ale Kościół na Białorusi nie traci Ducha pochodzi z serwisu PCH24.pl.

Choć na Białorusi wciąż trwają represję wobec Kościoła, jego wierni nie poddają się zwątpieniu, ale z wiarą trwają na modlitwie, zakładają nowe parafie i budują nowe świątynie. Ewangeliczna postawa katolików, a szczególnie uwięzionych przez reżim księży, w białoruskim narodzie zjednuje im coraz większe uznanie. Z niejasnych jeszcze powodów reżim łagodzi restrykcje wobec Kościoła. W zamkniętej przeszło rok temu centralnej świątyni Mińska pw. św. Szymona i Heleny, pomimo podanych kilka tygodni temu zapowiedziom, że w tym roku nie będzie ona remontowana, nieoczekiwanie ruszają prace.
Prześladowanie Kościoła na Białorusi trwa
W kraju rządzonym przez reżim Aleksandra Łukaszenki aresztowanych było już wielu katolickich księży. Aresztowania te mają wyraźną cechę nękania. Kapłanów zatrzymuje się najczęściej z wyssanych z palca powodów. Księży przetrzymuje się w areszcie, w ciężkich warunkach, piętnaście dni. Potem, żeby ich zniechęcić do krytykowania decyzji władzy, dokłada się kolejnych piętnaście trudnych dni, a jeżeli są „hardzi”, kolejnych piętnaście.
Długoletnią karę 11 lat więzienia odbywa ks. Henryk Akałatowicz. Proboszcz parafii w Wołożynie jest po zawale serca, a niedawno przeszedł operację żołądka w związku z chorobą onkologiczną. To dla reżimowego sądu nic nie znaczy. Podczas zamkniętego procesu uznał on, że ksiądz potępiając agresję Rosji na Ukrainę „zdradził państwo Białoruskie”. Ksiądz Henryk nie przyznał się do tego zarzutu. Wyrok skomentował słowami „Wróciły czasy sowieckie”. Potem dodał „Nadzieję pokładam tylko w Bogu, Jemu powierzam swoje życie i proszę o modlitwę”.
W tym samym czasie aresztowano również dowódcę jednostki wojskowej w Wołożynie, który jest katolikiem. Brał on udział w Mszach świętych i nabożeństwach, wspomagał parafię, a jego największą winą, według reżimu, jest przyjaźń z proboszczem wołożańskiej parafii.
Kolejnym przejawem dyskryminacji Kościoła na Białorusi jest zamykanie świątyń. Najgłośniejszym przykładem jest zawarty na cztery spusty, od przeszło roku, kościół pw. św. Szymona i św. Heleny w Mińsku (Czerwony Kościół). Jest to centralna świątynia katolicka stolicy Białorusi i centrum polskości. Pretekstem do zamknięcia świątyni, w której chronili się opozycjoniści, był jej zły stan techniczny i w związku z tym konieczność generalnego remontu.
Podczas ostatniego wystąpienia na antenie państwowego radia, kilka tygodni temu, Aleksander Rumak, pełnomocnik ds. religii i narodowości, podał informację, iż aktualnie trwa analiza projektu remontu Czerwonego Kościoła. Taką samą informację przekazał on społeczeństwu białoruskiemu rok temu. Dlatego katolicy byli pewni, że remont nie ruszy również w tym roku. Nieoczekiwanie, w ostatnich dniach, władze poinformowały proboszcza księdza Franza Rudz, aby usunął całe wyposażenie kościoła, gdyż remont ruszy lada dzień. Proboszcz o rozpoczęciu prac remontowych poinformował parafian w niedzielę 16 marca podczas Mszy świętych.
Trudno powiedzieć skąd taka nagła zmiana decyzji reżimowych władz. Komentatorzy życia politycznego na Białorusi sugerują, że może mieć to związek z niedawną zmianą na stanowisku premiera białoruskiego rządu. 10 marca został nim Aleksander Turczyn, wcześniej przewodniczący Mińskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego. Turczyn dał się wówczas poznać jako jedyna osoba, tak wysoko postawiona w hierarchii władzy, która sprzyja Kościołowi. Już nie raz udało mu się przekonać Aleksandra Łukaszenkę do tego, aby „imperator” dał zielone światło dla remontów i budów kościołów. Jako jedyny ma o relacje z kościelnymi hierarchami i bierze udział w katolickich i prawosławnych uroczystościach.
Druga sprawa: Łukaszenka musi liczyć się z katolikami, z racji ich dużej liczby. Według oficjalnych danych katolicy to 13 procent obywateli Białorusi, jednak jest tajemnicą Poliszynela, że te statystyki są przez władze reżimowe zaniżone. W rzeczywistości, według niezależnych białoruskich analityków, w tym kraju co najmniej 20 procent ludności stanowią katolicy.
Czasy sowieckie wróciły na Białoruś
Obecnie na Białorusi sprawdza się stara prawda, że prześladowany Kościół nie słabnie, ale rośnie w siłę. Pomimo tego, że reżim zamknął kilka świątyń, w Mińsku trwa obecnie przygotowanie terenu pod budowę kościoła pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny. Przez 10 lat wierni modlili się tam w prowizorycznej kaplicy. Nareszcie uzyskano pozwolenie na budowę tej świątyni i od razu ona ruszyła. Radość parafian jest wielka. Budowę dwóch nowych kościołów pw. św. ojca Pio i bł. Marianny Biernackiej, rozpoczęto również w Grodnie, mieście w którym mieszka najwięcej osób polskiego pochodzenia i katolików. Remontowane są zabytkowe świątynie – m.in. w Pińsku – Katedra Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, zbudowana na początku XVIII wieku.
Ewangeliczna postawa katolików, a szczególnie uwięzionych przez reżim księży, zjednuje im w białoruskim narodzie coraz większe uznanie. Szacunek społeczeństwa budzi trwanie ludzi Kościoła na Białorusi, pomimo prześladowań katolików i aresztowań duchowieństwa. Szczególnie mocnym świadectwem jest wierność okazywana parafianom przez księży z Polski. Praktycznie żaden z polskich kapłanów posługujących na Białorusi, z powodu zagrożenia aresztowaniem, nie planował, czy nie planuje opuszczenia swoich parafian i powrotu do Macierzy. Księża wracają do kraju, tylko wtedy, gdy są do tego zmuszani przez reżim.
O miłości polskich kapłanów do swoich „owieczek” i vice versa opowiedział mi kapłan, który 7 lat posługiwał na Białorusi. – Ksiądz na Białorusi cieszy się wielkim szacunkiem. Tam kapłan to osoba ważna również w życiu społecznym. Do niego przychodzi się po porady nie tylko w sprawach wiary, ale i różnych sprawach życiowych, rodzinnych, sąsiedzkich itp. Jak długo byłem na Białorusi, nie słyszałem, żeby ktoś złe słowo powiedział o księdzu. Gdybym tylko mógł, chciałbym na Białoruś wrócić i dalej pełnić tam kapłańską posługę – mówi ks. Grzegorz Bolesta, zmuszony przez reżim do wyjazdu z Białorusi.
Co ciekawe, Kościół jest obrońcą języka białoruskiego, który władze kojarzą z opozycją demokratyczną i dlatego mówią po rosyjsku. Ogólnie na Białorusi rządzący lansują język rosyjski jako język elity, którą inni powinni naśladować. Mówiący po białorusku są pod czujnym okiem bezpieki, jako demokraci i potencjalni wrogowie reżimu. Księża za bardzo się tym nie przejmują, bo i tak jako katolicy są na celowniku „wielkiego brata”. Dlatego większość Mszy św. i nabożeństw odprawiają w języku białoruskim. Jedynie dla osób pochodzenia polskiego, odprawia się je po polsku.- Wiernymi Kościoła na Białorusi są głównie Polacy lub Białorusini polskiego pochodzenia, ale też Białorusini. Co ciekawe Białorusini często przychodzili na Msze św., które na prośbę parafian odprawiałem w języku polskim. Oni lubią język polski. Mówią, że ładnie brzmi – wspomina posługę na Białorusi ks. Bolesta.
Ksiądz abp. senior Tadeusz Kondrusiewicz, jeden z głównych „inżynierów” odbudowy Kościoła w tym kraju, swoje cierpienia związane z chorobą nowotworową, ofiarowuje Bogu w intencji zaprzestania represjonowania Kościoła na Białorusi.
Adam Białous
Artykuł Cierpią prześladowania i represje… Ale Kościół na Białorusi nie traci Ducha pochodzi z serwisu PCH24.pl.